MACIERZYŃSTWO

Jak odstawić dziecko od piersi? Moja prawdziwa historia.

20 września 2019

Jak z ogromnym trudem zaczyna się przygodę z karmieniem piersią, tak samo ciężko się ją kończy! W jednym z postów pisałam jak ciężko było mi zacząć. Te z Was, które oglądają mnie na instastories wiedzą jak długo i jakimi sposobami odbywało się kończenie karmienia z moją córką. Dziś postanowiłam zebrać to w całość i opisać tutaj.

Helenka była „cycomaniakiem”- chciała piersi kiedy była śpiąca, zmęczona, szukała ukojenia, kiedy ją coś bolało, kiedy była chora, kiedy chciała się przytulić, z nudów, z frustracji, z powodu złości, z wszelakich innych powodów lub kiedy po prostu miała na to ochotę. Ja nie odmawiałam. Bywały dni (nawet już pod koniec tego okresu) że potrafiła „wisieć” na piersi po 8 razy w ciągu dnia i np. 8 razy w ciągu nocy – ale karmiłam. Wytrzymywałam to w wierze, że kiedyś się to skończy. Karmiłam ją najlepszym, najzdrowszym napojem pod słońcem. Było ciężko. Kiedy ją urodziłam, wiedziałam co mnie czeka z karmieniem. Wiedziałam jakich błędów nie popełniać, bo nauczyłam się tego doświadczeniem po przejściach ze starszą córką. Przez pierwsze pół roku po urodzeniu Helenki, żyłam w przekonaniu, że będę ją karmić maksymalnie przez 12 miesięcy. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego ustaliłam sobie taki okres? Helenka niestety budziła się do piersi po 10 razy w nocy. Byłam tym bardzo zmęczona, biorąc pod uwagę że miałam też drugą, starszą córkę, którą musiałam opiekować i męża w delegacji, którego widziałam tylko w weekendy. Moje zmęczenie i chroniczne niewyspanie odbijało się na mojej rodzinie, na kontaktach z otoczeniem. Byłam tak zmęczona, że nie czułam się sobą, ale podobno większość matek przez to przechodzi…

Kiedy Helenka skończyła roczek, zaczęłam powoli rezygnować z karmień, zastępując jej pierś np. mlekiem z butelki, owocem, kaszką, deserkiem. Zawsze kończyło się to i tak przystawieniem do piersi. Kupiłam sobie nawet szałwie w tabletkach, ponieważ część dziewczyn na IG polecała mi jako że mniejsza ilość pokarmu. Miałam go jeszcze wtedy dużo więc próbowałam. Niestety u mnie po szałwii nie było w ogóle różnicy. Wręcz miałam wrażenie, że mleka jest więcej. Trwało to około miesiąc. Po tym czasie stwierdziłam, że podejdę do tematu bardziej drastycznie i będę nieugięta w swoim przekonaniach – nie będę dawać piersi w dzień w ogóle! Niestety moje „serce zaczęło krwawić” już po pierwszym dniu. Ona płakała, bo chciała się przytulić, a ja płakałam razem z nią. Czułam się bezradna, nie mając sumienia jej odmawiać.

Uznałam jednak, po tym czasie, że jeszcze poczekam z tym odstawieniem. Myślałam, że życie samo jakoś ułoży nam scenariusz i kiedy obydwie będziemy na to gotowe, bezboleśnie przejdziemy przez okres odstawienia.

Kiedy przyszły wakacje, miałam okazję wyjechać na babski wypad do Hiszpanii. Długo się zastanawiałam i prawie już nie pojechałam z obawy przed tym jak Helenka zniesie rozłąkę ze mną i cycem. Bałam się jak cholera! Dawid mój mąż bardzo mnie namawiał, oboje więc podjęliśmy decyzję, że należy mi się odpoczynek, takie wakacje mogą już się nie powtórzyć, a to dobry argument do tego, żeby nasza „cycochina” zapomniała o piersiach. Ten ostatni bardzo mnie zmotywował więc spakowałam walizki i poleciałam do Barcelony na 3 noce. Nie wiem do dziś czy Dawid mnie nie okłamywał mówiąc że w domu wszystko dobrze i Helenka nie domaga się piersi. Jestem przekonana, że mówił to żebym się nie martwiła i mile spędziła ten czas. Tego do dziś nie wiem.

Kiedy wróciłam z wakacji o godzinie 4 nad ranem, Helenka spała dobrze. Kiedy mnie poczuła obok, wybudziła się i momentalnie rozchyliła mi bluzkę i zaczęła pić. Czar i wyimaginowane marzenia o zakończeniu kp prysły!

Karmiłyśmy się więc nadal.

Trzecie podejście zaczęło się kiedy Helenka skończyła półtora roku. Poszłam za radą mojej znajomej, która odstawiła swoje dziecko, i tu uwaga: po zaklejeniu sobie dostępu do mleka – plastrami wodoodpornymi do zaklejania ran.

Z radością więc pobiegłam do Lidla, po kwadratowe plasterki (bo te konkretne im pomogły), a które miały być dla mnie zakończeniem tego etapu w moim życiu. Zaraz po przyjściu do domu nakleiłam je i czekałam aż mój ssak zacznie wołać o swoje „cyyyy”. Niedługo czekałam, ale kiedy Helenka zobaczyła co tam mam, zaczęła odrywać rękami. Ja zaczęłam tłumaczyć, że mamę boli, że ziazi, że nie trzeba. Niestety córka szybko poradziła sobie z odklejeniem, nawet tych ponoć najtrwalszych plastrów, po czym wzięła sobie to co chciała w swoje usta.

Całe 2 opakowania plastrów do dziś leżą mi w domu, a Helenka dostawała swój napój, tak jak od zawsze.

Bardzo mocno to przeżyłam. Po tej akcji myślałam, że już nigdy nie przestanę karmić. Biłam się z myślami, że coś źle robię, że ona ciągle chce ssać i wisieć na mnie – że skoro innym się udaje odstawić, a mi nie, to jest coś nie tak, albo ze mną, albo z moim dzieckiem.

Minął miesiąc, dwa, kiedy znów, kolejny raz pogodziłam się z tym, że jestem „krówką”, a nie człowiekiem 😉

Karmiłyśmy się więc tak samo, czyli około 8 razy w ciągu dnia i do 8 razy w nocy.

Nadszedł okres, kiedy Helenka miała 25 miesięcy i za pół roku miała iść do przedszkola. Musiałam ją odstawić od piersi, inaczej czekało mnie przyjeżdżanie do przedszkola, żeby ją nakarmić i moja wizja powrotu do pracy też ległaby w gruzach.

W końcu zaczęłam głośno o tym mówić. Wśród znajomych, rodziny, mówiłam na Instagramie, że chcę, że muszę, naprawdę, wtedy już byłam bardzo gotowa i PRAGNĘŁAM rezygnacji z karmienia! To był mój cel! Nie jestem pewna skąd dowiedziałam się o moim super sposobie na odstawienie, ale chyba z Instagrama właśnie. Któraś z moich czytelniczek mi doradziła:) za co jestem bardzo wdzięczna! 🙂

Nie wierzyłam w to, że moje dziecko samo zrezygnuje z kp i będzie to naturalny etap, dlatego musiałam temu pomóc.

Kiedy wiedziałam, że wypróbuję kolejny sposób, trzymała mnie myśl, że to już jest koniec z karmieniem piersią! Tego pragnienia odstawienia, nie czułam nigdy tak bardzo jak wtedy. To był dla nas ostatni dzwonek, zwłaszcza, że Dawid wyjątkowo nie był w delegacji. Przebywał z nami w domu przez tydzień i mógł nas wpierać. Byłam bardzo zdeterminowana. Myślałam jak cudownie będzie w końcu przesypiać noce i czuć się „wolnym”.

Miałam w głowie, że w końcu wyjdę z domu na dłużej niż parę godzin, że będę mogła ubrać coś bez dekoltu lub guzików. Szłam na to zakończenie karmienia piersią jak na WOJNĘ!

Zrobiłam to! Kupiłam w aptece lakier na obgryzanie paznokci dla dzieci po 12 miesiącu życia: „Pazurek”. Wystarczyło jak pomalowałam sobie 2 kropki w miejscu ssania. Substancja jest tak okropnie gorzka, a jednocześnie bezpieczna dla dzieci, że Helenka po pierwszym razie odwróciła głowę w druga stronę i nie chciała ssać.

Rewelacja – myślę. W końcu!!! Bałam się jednak nocy. Tego dnia Helenka mimo kilku prób dojścia do mleka, nie była w stanie go wypić. W nocy budziła się, szukała piersi, kiedy dostała, znów odwróciła głowę, nie mogła usnąć, wierciła się, ale co dziwne nie płakała. Tłumaczyłam jej cały czas, że „cyy” jest niedobre, że zachorowało, że mama da mleczko z butelki, że Helenka jest już dużą dziewczynką. Drugi dzień minął nam podobnie, z tym że karmień domagała się tylko 3 razy w ciągu dnia. W nocy niestety dopadł ją kryzys. Zaczęła ssać mimo gorzkiego smaku. Nie mogła się powstrzymać. Tak bardzo mi było jej szkoda, czułam się jak najgorsza matka na świecie. Wyssała co chciała i obudziła się dopiero rano.

W trzecim dniu, Helenka nie chciała ani razu piersi (cały czas miałam lakier na sobie). Przyszła noc i znów się budziła. Nie chciała już piersi, ale jednak była niespokojna, przytulałam ją mocno, tłumaczyłam, całkowałam i całowałam, całą noc, nawet jak usnęła. Było mi jej bardzo żal, byłam dla niej w tym czasie całą sobą. Robiłam do jedzenia wszystko co chciała, kupowałam w sklepie każdą zabawkę, nie żałowałam jej niczego. Dbałam, żeby mnie nie znienawidziła. Rozpieszczałam ją jak nigdy! Wierzyłam w to, że będzie dobrze!

Czwarty dzień był przełomem! Helenka nie domagała się piersi. Czułam wewnętrznie ulgę, byłam pozytywnie zaskoczona i dobrze nastawiona. W końcu od 4 dni miała w ustach pierś tylko raz w nocy. Było naprawdę nieźle. Ratowałam się laktatorem przez ten okres (miałam jeszcze dużo pokarmu), wtedy kiedy ona nie widziała, gdzieś w łazience, jak nie patrzyła. Ta noc także była przełomowa. Helenka od kiedy się narodziła nie miała takiej nocy, przespała całą bez wybudzenia! Ten cudowny stan dla niej, kiedy w dzień nie jest rozdrażniona bo się wysypia i dla mnie przede wszystkim, trwa do dziś. Niewyobrażalne, ale tak samo jak ze starszą jak i tą młodszą, bohaterką posta, przespane noce zaczęły się nagle, kiedy przestały być na piersi!

Moja walka została wygrana! Mimo tylu prób i sposobów, w końcu obydwie jesteśmy szczęśliwe. To był piękny okres mojego macierzyństwa, nie zapomnę go do końca życia. Nie żałuję, że trwało to tak długo, a może krótko – 25 miesięcy dla nas to wystarczający okres.

Mam dla Was jedną radę. Jeśli chcecie odstawić od karmienia nawet największego „piersiomaniaka”, musicie być tego mocno pewne. Leży to w naszej głowie, a dzieci często lepiej znoszą pożegnanie z piersią niż my matki. Tak było trochę w naszym przypadku. Cieszę się, że karmiłam Helenkę tak długo, było nam tyle dane i ani nie krócej ani nie dłużej. Lakier „Pazurek” jest świetnym wsparciem i polecam, ale najważniejsze, to nasza silna wolna, w końcu karmienie piersią to okres, który jak już się skończy, to nigdy nie wróci i jest stanem tylko raz w życiu każdego dziecka.

Zobacz również

14 komentarzy

  • Odpowiedz kurka 20 września 2019

    Uwazam ze to wszytsko jest w naszej glowie i dopoki same mamy nie zdecyduja ze to definitywny koniec z kp dziecko nie podejmie za to naszej decyzji, sama mialam podobna sytuacje i tez dopiero po 2 latach sie udalo, tak to zawsze cos i ciagle sie niestety uginalam jak kloda 😉

    • Odpowiedz Madagene 25 września 2019

      u nas podobnie dlugo zalejlo zanim powiedziałam snatowcze NIE

  • Odpowiedz emi 20 września 2019

    nam tez pomoglo smarowanie, ale musztarda 🙂 janek byl bardzo przywiazany do mnie a to dlatego ze byl na piersi, musialam zawsze byc blisko, nie wyobrazalam sobie ze wyjde z domu bez niego. ktos polecil mi wlasnie musztarde i pomoglo .

  • Odpowiedz anna 20 września 2019

    Wspaniała historia nie tylko z zakonczeniem ale tez wiem co przezylas kiedy zaczynalas, czytam te Twoje posty praktycznie wszytskie które są z karmieniem piersią. Uwielbiam je 🙂

    • Odpowiedz Madagene 25 września 2019

      już za mną ta mleczna droga, dziękuję że jesteś :***

  • Odpowiedz wiola 20 września 2019

    Przypomniałam sobie siebie kiedy odstawiałam mojego syna. Mialam wrazenie że juz nigdy tego nie zrobie i bede go karmic do komuni ;P

  • Odpowiedz Magda 20 września 2019

    Czytałam jednym tchem!
    Ekstra to opisałaś, jakbym była tam całą sobą.
    Gratuluje 25 miesięcy to świetny wynik.
    Masz siłę kobieto!

  • Odpowiedz marta 20 września 2019

    Tak dawno to u mnie ze juz nie pamietam, jednak szybko poszło zakonczenie poniewaz syna karmiłam niespełna 4 miesice. Wiekszosc dostawał modyfikowane mleko cos tam czasem possal ale malo wiec moge praktycznie powiedziec ze karmilam go wcale czego zaluje, ale dawniej jakies 15 lat temu nie bylo google i pomocy w szpitalu w postaci laktacyjnych.

    • Odpowiedz Madagene 25 września 2019

      z tą pomocą w szpitalu to różnie bywa, sa i takie placówki ze jej nie w ogole, dlatego uwazam ze kobiety nie karmia po porstu bo nie maja odpowiedniego wsparcia.

  • Odpowiedz natalia 20 września 2019

    Co prawda mało mnie to dotyczy poniewaz nigdy nie karmiłam piersia, choc bardzo chcialam nie mialam pokarmu i nie mialam wsparcia. Ale post mysle ze mi sie przyda na kolejne dziecko moze kiedys 😉

    • Odpowiedz Maja 21 września 2019

      Kompletnie nie jestem za takimi metodami… oszukiwanie, ucieknie.. odstawienie od piersi to bardzo trudny czas dla mamy i dziecka, warto przejsc przez to razem i sie wspierać niż uciekać sie do kłamstwa. W moim odczuciu pokazujesz jak sobie radzisz z trudnymi sytuacjami, co wybierasz.. Sa lepsze sposoby, to prawda trudniejsze , ale zdecydowanie bardziej do mnie przemawiające. Pozdrawiam

Odpowiedz