MACIERZYŃSTWO

Moje dzieci jedzą lizaki, piją colę i chodzą późno spać

25 lipca 2018

Sama nie wiem jak zacząć ten tekst, żeby po pierwszym zdaniu ludzie, którzy mnie czytają nie dali mi „unlike” i chcieli przeczytać do końca ten post. Nic na siłę, wiec uwaga – zaczynam.

Pojawienie się na świecie dziecka, można porównać mniej więcej do zrzucenia bomby atomowej na życie rodziców. Mówię tu o pierwszym dziecku oczywiście, dlatego że wszystko to co nas spotyka, jest zupełnie nowe. Żeby sobie pomóc w tej roli, szukamy informacji w googlach, pytamy innych matek, kupujemy magazyny, szperamy po książkach w nadziei, że te posiadają największą wiedzę i tylko czekamy nerwowo, aż dziecko pójdzie spać, a my po nocach, w końcu będziemy mogły przeczytać choć jeden rozdział książki, np. „jak nauczyć dziecko spać samemu”. Tak, książki są mądre, zawierają ogrom wiedzy i są pięknie napisane. Zapewne nie brakuje w nich wyczucia stylu, a także nie zawierają literówek ani błędów wyrazowych.

Ale czy dziecko należy, albo można w ogóle wychować je według wiedzy książkowej?

Nie! Bo każde dziecko jest inne i wychowuje się w innej rodzinie, innym środowisku. Co najważniejsze: każda matka jest inna i dla każdej jej dziecko jest oczkiem w głowie, dla którego zrobi wszystko, najlepiej, z sercem i dla jego dobra, by było szczęśliwe!

Okazuje się, że takie proste jak zdanie wyżej, to nie jest. Nie można wychowywać dziecka książkowo, albo tylko na wiedzy babci, która 50 lat temu urodziła 5 dzieci. Pamiętam siebie, jak nie mając dzieci bardzo mnie poruszył widok dziecka pijącego colę i wsuwającego frytki. Było to dla mnie niewyobrażalne, a matkę miałam za najgorszą macochę. Gdy miałam już Lilinakę i spędzałam z nią czas na placu zabaw, bardzo mnie irytowała postawa matki chłopca, który  biegał po podwórku samopas, a matka siedziała gdzieś pod drzewem z wózkiem. Wtedy nie widziałam jeszcze, że ten wózek nie jest tego latającego po piasku chłopca, tylko jego młodszego brata, którym wtedy opiekowała się ta matka. Miałam jedno dziecko, więc patrzyłam na inne matki ze swojej perspektywy. Żałosne co?

Obecnie moja Lila też biega samopas. Czyżby hehehe kto by pomyślał. Ja muszę biegać za tą młodszą, która jeszcze nie potrafi wchodzić na huśtawkę, a wręcz się pod nią pcha, kiedy inne dzieciaki korzystają, a piasek traktuje jak swoją zupę. Nie rozdwoję się przecież! Wybieram ogrodzone place zabaw, inaczej moja „szarańcza” rozbiegłaby się po całym mieście. I wstyd mi! Wstyd za moje myśli, że mogłam kogoś oceniać swoimi kategoriami. Wstyd mi naprawdę i przepraszam.

Przy pierwszym dziecku byłam bardzo spięta, bałam się wszystkiego, co weźmie do ust, wszystkiego co podniesie z ziemi, broń Boże jak było nie umyte! Lilianka mając 6 miesięcy miała już czytane bajki do dobranoc hahaha. Uparcie robiłam to co wieczór, myśląc, że w końcu ją to zainteresuje. Tak bardzo chciałam, żeby była mądra, tym czasem ona udowadniała mi jaka to jej matka głupia. Takich sytuacji i przykładów mogę Wam tu wymieniać i wymieniać.

Na szczęście szybko, bo po 2 latach takiej nerwówki pojawiła się Helenka. I dzięki Bogu ten stan trwał tylko 2 lata. Teraz przy dwójce dzieci, prowadząc dom i bloga, mając męża tylko po godzinie 18, nie jestem w stanie przeczytać ani pół rozdziału książki, nie mam czasu zastanawiać się czy kilka łyków coli nie zabije moje dziecko, nie mam siły kłócić się z córką, która widzi lizaka u innej dziewczynki i wmawiać jej, że tego nie wolno i jej nie pozwalam, a inna koleżanka może. Bo co? Bo pewnie jej mama ją bardziej kocha i dlatego ona może, a moje dziecko jest zapewne niekochane.

Nie chce nawet myśleć, że moje dziecko tak myśli! Swoją drogą słuchajcie: 1 lizak to tak jak 1 cukierek, prawda? Wolę więc dać jej tego cukierka na patyku niż patrzeć jak zjada opakowanie żelek i chce więcej.

Przez te lata macierzyństwa nauczyłam się wiele, też jednej ważnej rzeczy.

Jeżeli zabraniam czegoś moim dzieciom, one chcą tego jeszcze bardziej i więcej. Dlatego pozwalam na te lizaki i słodkie napoje, nie żebym kupowała i wmuszała, ale nie chce być matką tyran, która sama się stresuje tym, że robi źle, bo gdzieś ktoś tak robi lub gdzieś tak przeczytała i dlatego na pewno jestem złą matką.

Pozwalam na dużo i myślę, że dzięki temu mogę swobodnie wyjść z Lilą na zakupy do Biedry, a ona nie zrobi mi scen rzucając się na podłogę z powodu tego, że nie kupię jej jakiejś „pierdoły”, choć i tu powątpiewam i być może kolejne dziecko (gdybym je w ogóle miała) jednak obali i tą teorię. Lila nie ma potrzeby kupowania słodyczy, ona ich nie chce (wie, że w domu ma dużo – mama tak jej powtarza przy kasie;) )  Wybierze sobie jedną rzecz, np. tego cholernego lizaka, którego i tak do końca nie zje, bo zaraz po wyjściu woli rower albo biegać za gołębiem. Ona jest dzieckiem żywioł i woli być w ciągłym ruchu od siedzenia i lizania tego nudnego lizaka.

I tu właśnie kolejny dowód na to, że moje dziecko akurat jest takie. Może Twoje woli oglądać bajki niż szaleć na podwórku?

No i tu nasuwa mi się kolejne moje doświadczenie z oglądaniem bajek. Boszzzz… jak ja bardzo chciałam, żeby moje dziecko przez 10 minut zajęło się oglądaniem bajki. Kupiliśmy z mężem nawet telewizor z kanałami dla dzieci. Poddawałam jej tablet pod twarz, żeby usiadła chwilę, bo chciałam jej obiad ugotować. I wiecie co? Ona miała w nosie i ma nadal wszystkie te bajki! Matka ma się z nią bawić w chowanego albo skakać po łóżku (również pozwalam, w nowym domu już nie będę). Także kolejny dowód na to, że nie zawsze jest tak jakbyśmy tego chcieli. Moje dziecko nie wie co to kucyki Little Pony ani Zygzak Mcqueen. Elsę obejrzała raz na raty. Pałała do niej miłością bez wiedzy kim owa księżniczka jest. Po prostu ją pokochała za sukienkę w jej ulubionym kolorze „blue” i blond długiego warkocza.

Od zawsze bronię matek, które gdzieś w tym życiu mają balans!

Mam nadzieję, że czytają mnie i słuchają na instastories tylko te wyluzowane matki, którym „nic co ludzkie nie jest obce”. Chcę się cieszyć moimi dziećmi, chcę, żeby miały szczęśliwe dzieciństwo, które zapamiętają na zawsze. Którym nie będzie się kojarzyło tylko z zakazami i nakazami. Dzieciństwo przyszłych dzieci za 2o lat będzie znów inne, a WHO co rok zmienia swoje standardy, wiec hello mamuśki, ja wrzucam na luz.

Te z Was, które czytają mnie na facebooku lub instagramie, wiedzą że moje dzieci późno chodzą spać. Bo jak mają chodzić wcześnie, skoro tata wraca z pracy po 18:00? Czasem nawet zostaje w delegacji.

Ile czasu im zostanie na zabawę z tatą, jak o 19 zacznę procedurę kolacjowo-kąpielową? We czwórkę tworzymy rodzinę i jak tylko jest tata w domu, razem robimy fajne rzeczy przez kilka godzin, żeby dzieci wiedziały, że nie tylko w ich życiu jestem ja. Mają nas w końcu dwójkę. Dlatego moje dzieci chodzą latem spać o 22:00, a rano śpią ile chcą. Dzieciństwo jest tylko raz w życiu, tak samo jak bycie młodą mamą. Chcę się cieszyć tym macierzyństwem, chcę żeby dzieci mnie zapamiętały jako pogodną mamę, ale też mądrą, która nie daję się zbajerować panują modą, standardem, tylko ma swoje zdanie.

A moje zdanie to właśnie takie, że wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem że z umiarem. Dlatego moje dziewczyny jedzą lizaki, piją colę, chodzą późno spać, kapią się w lodowatym morzu, ale za to nie oglądają bajek (bo nie lubią), oprócz coli lubią też rzodkiewkę, cebulę i pomidory, są zdrowe, zwinne, bystre, mądre i nic nim nie brakuje, są po prostu szczęśliwe.

Nie wyobrażam sobie być matką, która jest tylko: eko, sreko, bio, która nie pozwala pobawić plastikową łopatką w piaskownicy, bo to chemia przecież, a w piachu to same bakterie, a przy tym wszystkim być znerwicowaną przez te swoje żelazne zasady. Oczywiście bardzo bym chciała żeby świat cały był „organic” i wszystko co w nim, łącznie z ludźmi którzy tu żyją, nieskażonymi zawiścią, zazdrością i pychą. Ja mam dość takich matek. A Ty? Jaka naprawdę jesteś?

Zobacz również

33 komentarze

  • Odpowiedz Marta 25 lipca 2018

    Mam wrażenie że jestem taką sama mamą jak ty:-) moje dzieci jedzą słodycze pija słodkie napoje nie jedzą o regularnych godzinach i nie chodzą o 20 spać. Jednak też jedzą wszystkie owoce i warzywa nie ma czegoś czego by nie zjadły lubią też pić świeże soki ale wydaje mi się że tylko dlatego że nie wmuszam im ciągle tego wszystkiego co zdrowe. Widzę że sa szczęśliwe i zdrowe narazie nie choruja potrafią całymi dniami się bawić ale też maja chwilę spokoju na bajki więc uważam że tekst jest jak najbardziej udany 🙂

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      Bardzooooo się cieszę że jesteś ze mną i nie muszę udawać tu jest inaczej. Popieram Cię ale nie neguje nikogo za swoje wychowanie, jestem jeszcze zbyt młoda stażem matki żeby oceniać, przyszłość mnie sama oceni. Dziękuję za miłego słowo :*

  • Odpowiedz Gosia 25 lipca 2018

    Jak bym czytała o sobie☺️ z pierwszą córką myślałam tak samo, ale przy drugiej zmieniło się dużo. Moje córki oglądają bajki, niestety jakby mogły to oglądały by non stop. Super tekst ☺️

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      Dlatego tak jak napisałam, jedno lubi bajki inne woli cukierki a jeszcze grać na nerwach hehe, dziękuję za dobre słowo, cieszę się ze jesteś :):*

  • Odpowiedz ania w. 25 lipca 2018

    Jestem taka jak Ty, i super że piszesz o tym głośno, nie wstydzisz się a przy tym jesteś taka….. brak mi słów. Uwiebiam Cię jeszcze bardziej. I zostaje tu napewno.

  • Odpowiedz magda 25 lipca 2018

    Brawo za ten tekst, jest super i przebija wszystko, jakbym czytała o sobie.

  • Odpowiedz agata 25 lipca 2018

    Jestem przekonana że po tym wpisie zostaną z Tobą na długo matki polski któe przecież w 99 % dają dzieciom slodycze, przynajmniej ja nie znam takiej , a ktora tak mowi to w piach z nia, zaklamana i nie warta slow. Dzieki za ten post, czyta sie jak dobra ksiazke 🙂

  • Odpowiedz lusi 25 lipca 2018

    Magda! Jesteś the best, lubię Cię jeszcze bardziej, trochę się przeraziłam tym co mówiłaś na storys, ale po przeczytaniu tego mega artykułu wiem że napewno nie odejdę 😀

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      Jejj cudownie, trochę się bałam szczerze powiem, ale prawda zawsze sie obroni 🙂 dziekuje

  • Odpowiedz beata 25 lipca 2018

    To zdjęcie mówi samo za siebie.
    Jesteś najlepszą mamą na świecie i Twoje dzieci to docenią zobaczysz.

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      mam nadzieję , oby moja droga i dziekuje za cieple slowo 🙂

  • Odpowiedz edysia 25 lipca 2018

    Moje dzieci uwielbiają bajki i mogłabym robić cuda, nawet lizaki i cukierki nie pomogą żeby na chwilę je oderwać. Pozwalam, bajki to przeciez nic złego, to są tylko dzieci.

  • Odpowiedz Agnieszka 25 lipca 2018

    przeczytałam jednym tchem do samego końca!
    uwielbiam Cię od samego początku, a sory oglądam dzień w dzień, masz cudowny radiowy głos, już Ci to kiedyś pisałam w wiadomości prywatnej, powinnaś czytać bajki dziciom na dobrac w radiu, naprawdę 🙂
    pozdrawiam

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      haha chyba się posikam ze śmiechu, miło mi ale ….. jesteś niesamowita :*:*:*:*

  • Odpowiedz ewelina 25 lipca 2018

    Samo życie 🙂

  • Odpowiedz ifona 25 lipca 2018

    Szczęscie macie wypisane na twarzy 🙂 to wiadać i nie wstydz sie byc soba 🙂

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      ALeż mi miło to cudowne czytać takie rzeczy 🙂

  • Odpowiedz julia 25 lipca 2018

    Ten artykuł to jest jakiś HIT, dawno nie czytałam nic równie wspaniałego i oczywistego 🙂

  • Odpowiedz Iza 25 lipca 2018

    Czuje się jakbym czytała tekst o sobie:)również przy pierwszym dziecku byłam przerażona o starałam się wychowywać córkę książkowo ale mi to nie wyszlo 18moesiecy później pojawiła się druga córka i odpuscilam totalnie odpuscilam wyszlo nam to na plus również mogę spokojnie zrobić zakupy bo moje córki nie krzyczą przy kasie że chcą mambe czy lizaka bo czasem mam wrażenie że mają ich przesyt. Również bycie Eco mi nie wyszlo pamiętam jak chciałam zrobić córka coś zdrowego na podwieczorek i wymyśliłam budyń jaglany z owocami i pewna tego że będzie im smakowac ugotowałam gar budyniu z kaszy jaglanej i skończyło się to tak że moje dzieci nim pluly A ja
    Zostałam z tym garnkiem i musiała sama zjeść ten zdrowy budyń:p pozdrawiam:)

    • Odpowiedz Madagene 25 lipca 2018

      Dlatego nie dajmy sie zwariowac, mam wrazenie ze niektore matki wymuszaja wrecz, nakrecaja inne swoimi „zdrowymi” nawykami ktore wcale nie przynosza zdrowego efektu a wrecz czlowiek sie tylko niepotrzebnie stresuje. Zamiast tego lepiej cieszyc sie chwula z posiadania dziecka, przeciez to takie proste a czasem sie zapomina. Pozdrawiam, dziekuje i zycze samych pozytywow 🙂

  • Odpowiedz Iwona 25 lipca 2018

    Kochana moja, tak mnie nastraszylas a tu same normalne słowa!!! Ja powiem tak, nie oceniam nikogo no chyba, ze jakaś przemoc itp. Każdy niech wychowuje jak chce, żyjmy po swojemu i ufajmy intuicji a nie kierujmy się ideałami wykreowanymi przez książki czy opowieści czy babcie itp. Ja wychowuje po swojemu i nic nikomu do tego. Moje dziecko pije tylko soki wieloowocowe 1/3 do 2/3 wody bo tak pije, słodyczy nie zabraniam wcale, ogląda tv ile chce, czasami jest to tylko dobranocka, zasypia 21-22. I jest szczęśliwe a to chyba najważniejsze!!!! Buziaki kochana i jestem z Tobą, to już wiesz!!!! :**

    • Odpowiedz Madagene 26 lipca 2018

      Dziękuję!!!
      Jak zawsze mozna liczyć na Twoje wsparcie i dobre słowo 🙂
      Dziękuję dziekuję i ściskam 🙂

  • Odpowiedz Beata 25 lipca 2018

    Hahahaha!!! A pamiętasz jak Lila była mała i prawie Ci się słabo robiło gdy chciala wejść do piasku, bo sobie ubranko pobrudzi?! To były czasy 😉

    • Odpowiedz Madagene 26 lipca 2018

      hahaha jasne ze pamietam jestem nienormlana, tzn bylam nienormalna, hartuje sie haha :*

  • Odpowiedz eli 25 lipca 2018

    ach skad ja to znam… u mnie akurat sa trzy corki 🙂 tez jedza slodycze, bawia sie w ogrodzie ziemia,piaskiem 😀 chodza pozno spac .. u mnie srednia lubi tel haha oj zabijcie mnie za to !! wlacza na youtube angeislkie piosenki i pokazuje z nimi 🙂 no niestety jesli musze zajac sie 7tyg corka, zrobic obiad, posprzatac 2 letnia musze czyms zajac bo to bardzo energiczne dziecko ze wyjscie z nia na spacer to istny maraton 🙂
    na grupach na fb duzo jest tych matek eko ktore juz uszami mi wychodza

    • Odpowiedz Madagene 26 lipca 2018

      Trzeba sobie radzić, szkoda że przy pierwszym dziecku człowiek taki jakiś – zblokowany 😉 pozdrawiam :*

  • Odpowiedz Marta 30 września 2018

    Cóż, jeśli chodzi o wychowanie dzieci to najgorsze, co możemy zrobić, to pozyskiwanie wiedzy z książek. Każda rada, która płynie od innych opiera się o ich własne doświadczenia, przez co możemy polegać tylko na metodzie prób i błędów. W pewnym sensie rodzicielstwo to jazda bez trzymanki, w której musimy się czegoś mocno trzymać, bo jak wypadniemy z torów to będzie dramat. Najczęściej w tym temacie jest „dużo ekspertów”, którzy pozjadali rozumy świata i mają czelność doradzać na temat, w którym kompletnie nie są obeznani. Denerwuje to jak nic innego. Powiedziane jeszcze w karcący i krytyczny sposób to już w ogóle. Dramat. W każdym razie pamiętam ile razy ktoś krytykował, że karmię w miejscu publicznym, mimo tego, że miałam ze sobą dwie rzeczy – na mnie była założona sukienka do karmienia, a dziecko owinięte było chustą. W dalszym ciągu zarzucano mi robienie z tego przedstawienia, mimo że dziecko było głodne i potrzebowało mojej bliskości i ciepła. Ech… nigdy tego nie zrozumiem :/

  • Odpowiedz Gosia K. 3 marca 2019

    Nareszcie trafiłam na opowieść z życia wzięta, ktora dokładnie opisuje to co ja przeżywałam jak miałam jedno dziecko i jak wszystko się zmieniło gdy po 2 latach pojawiło się drugie na świecie. Życie jest za krótkie żeby przejmować się wszystkim, zwłaszcza że na niektóre rzeczy i sytuacje nie mamy wpływu. Mało tego, dzieciaczki za chwilkę dorosną i już nie będą chciały z nami spędzać tyle czasu. Teraz troszkę żałuję że przez te pierwsze dwa lata tak sie ze wszystkim spinalam i wszystko musiało być perfekcyjne. Na szczęście poszłam po rozum do głowy:)

  • Odpowiedz Ania 27 marca 2019

    Kochane mamy a ja się nie zgadzam z np. późnym chodzeniem spać, zdrowy spokojny sen to gwarancja dobrego funkcjonowania dziecka następnego dnia, bez żadnych histerii np.w biedro. Jestem mamą bliźniaków z 7letnim stażem i wiem co mówię. Dzieci wyspane, najedzone ( zdrowym, niesmieciowym jedzeniem ) dotlenione to gwarancja zdrowia. Moje dzieci są na to żywym dowodem. Maja 7 lat a nigdy nią zażywały antybiotyków. Jakby mnie ktoś zapytał co to takiego inhalacja i jak to stosować nie mam zielonego pojęcia,nigdy nie stosowałam tego u moich dzieci nie było takiej potrzeby. A kluczam do takiego stanu jest właśnie wczesne chodzenie spać (zresztą sama też tak chodzę i czuję się rewelacyjnie) To podstawa a reszta to długa historia ktora chciałabym opisać kiedyś w książce jak wychować zdrowe dzieci,bez antybiotyków i wizyt u różnej maści specjalistów.Pozdrawiam serdecznie.

    • Odpowiedz Madagene 1 kwietnia 2019

      Ciekawe, w sumie nigdy nie pomyślałam w ten sposób. Myśle że każda mama ma swoje sposoby na zdrowie swoich dzieci. Pozdrawiam

Odpowiedz