Podróże STYL ŻYCIA

Szwajcarski, weselny weekend w Murten

2 listopada 2015

Zbierałam się i zebrać nie mogłam, żeby napisać te kilka słów o pięknej Szwajcarii. Moje psiapsióły (A.Sz. & A.K) od dawna cisnęły mnie, żeby uchylić rąbka tajemnicy o tym trochę zapomnianym dla nas Polaków kraju. W Szwajcarii miałam okazję być dwa razy. Pierwszy raz na romantycznym wyjeździe, jeszcze za czasów panieństwa i wówczas zwiedziłam miasto Lozanna. Teraz bajkowe miasteczko Murten w zupełnie innych okolicznościach, bo teraz już matka, ale dziecko zostało z babciami w Polsce.  A okoliczności do wyjazdu były konieczne, ponieważ nasz przyjaciel żenił się z czystej krwi Szwajcarką.

I może zacznę właśnie o ślubie i weselu polsko-szwajcarskim. Ślub trwał 1,5 godziny, gdzie państwo młodzi stali na środku ołtarza przodem do publiczności i oprócz standardu mszy świętej, było mnóstwo przemówień. Mówili młodzi i ich rodzice, świadkowie i rodzina. Szkoda, że w języku francuskim, którego nie znam. Komunia święta była rozdawana do rąk w postaci małej bułeczki. Śmieszne wyrazy twarzy modlących się wiernych z przeżuwającymi ustami pełnymi prowiantu:) Po zaślubinach podobnie jak u nas były życzenia. Podobnie, bo bez kopert. Szwajcarzy winszują wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, ale obiecują przelew na konto po imprezie. Szok?! Dla mnie też było to zaskoczeniem. Wiedziałam, że będzie toast na zamku, który leży w innej miejscowości niż ślub i impreza. Myślałam wcześniej, że to tylko chlup szampanem w dziób i jazda na wesele. Bardzo się pomyliłam, ponieważ na tą część zaproszono dodatkowych gości, których nie miało być na imprezie weselnej. Dlatego ten przysłowiowy toast, który nie był tylko łykiem szampana, trwał 4 godziny. W zamku była foto-budka w ramach pamiątki dla młodych, były przemowy, znów: rodziny, świadków, nowożeńców, były zdjęcia, przekąski i szampan, który nie był szampanem. Dowiedziałam się od kelnerki, że ten alkohol, który pijemy to prosecco. Szampan to tylko ten, który pochodzi z Szampani we Francji. Wiedzieliście? Podróże jednak kształcą:) Najfajniejsze, co podobało mi się w toaście to balony napompowane helem. Różne kolory, do których wszyscy goście doczepili kartkę pocztową z adresem państwa młodych. Każdy gość na karteczce miał napisać co ciekawego zafunduje nowożeńcom, np. mogłyby to być tosty z serem, albo piwo:) Każdy Szwajcar wie, że dryfujący balonik kiedyś pęknie i pozostawi po sobie karteczkę. Dlatego przechodzień na ulicy napotkawszy taką pocztówkę wrzuca ją do skrzynki na listy, a ta ląduje po jakimś czasie u młodych w domu.

Po czterogodzinnym toaście, wreszcie doczekałam się imprezy. Tylko żeby zacząć tańczyć, musiałam jeszcze poczekać kolejne 4 godziny. No tak, znów te przemowy: rodziny, przyjaciół… Na szczęście tutaj był już wynajęty tłumacz. Podano obiad (zupę i befsztyk). Na stole było pełno szklanek, kielichów, wody mineralnej i wina. Nic po za tym. Po obiedzie wjechał tort i słodki szwedzki stół. Dlatego, że było to mieszane wesele – czyli polski akcent też musiał być. Wódki przewidziano 2 butelki, na które rzucili się tylko Polacy. Mój mąż chciał napić się bruderszafta z Major the Table (szefem imprezy, a bratem Pani młodej), ale on szybko zmienił temat i uciekł. Widocznie tylko my Polacy nie boimy się twardych alkoholi:) Impreza była świetna! Ja matka bez dziecka, tańcząca do ostatniej nuty na parkiecie przy dźwiękach Dj’a, gdzie za 2 godziny po weselu miałam jechać na lotnisko i do Polski – uwierzcie mi, to zmęczenie – bezcenne!

Nocowaliśmy w miasteczku Murten, którego nie mogliśmy nie zwiedzić. Małe, klimatyczne, zadbane, pełne krajobrazów i kawiarenek. Nie wiem, czy wiecie, ale w Szwajcarii w zależności od kantonu mówi się w danym języku. I tak w kantonie Fryburg,  do którego należy Murten mówi się po francusku. Murten to urocze miasteczko, położone na łagodnym wzgórzu nad południowym brzegiem malowniczego jeziora Morat. Jego nazwa pochodzi od celtyckiego słowa moriduno, oznaczającego twierdzę na jeziorem. Miasto otoczone murami obronnymi, co związane jest z jego historią. W każdym mieście w Szwajcarii widać, że słynie i chlubi się swoimi precyzyjnymi zegarkami oraz słodyczami, którym nie lada oprzeć się na każdym kroku. Moje odczucia względem ludzi, to ich totalny luz. Tutaj poczuć można swobodną atmosferę, na którą wpływa ta niezwykła mieszanka kulturalna i językowa.

Jednym z przysmaków Szwajcarów jest ich słynne fondue. To nie tylko ichniejszy przysmak, ale też celebrowanie spotkania z rodziną, przyjaciółmi. Właśnie na cześć naszego przyjazdu zasmakowałam tego rarytasu. Nie mam pojęcia jak się to przygotowuje, natomiast smakuje pysznie, a na pewno inaczej niż cokolwiek co miałam w ustach. To stopiony ser, zapewne konkretny rodzaj z jakimiś dodatkami, który ciągle się lekko gotuje na małym przystosowanym to tego ogniu.

Moje obserwacje tego wyjazdu:

Piękny, bogaty kraj, pełen tajemnic.

Mili i życzliwi ludzie.

Ostre, rygorystyczne przepisy prawne (przekonałam się na własnej skórze, a raczej na skórze męża).

Wszędzie widziałam samochody z trójzębem na przodzie, gdzie w Polsce to rzadkość. Mam na myśli maserati i tym podobne fury.

Za dużo przemówień w całym dniu ślubu.

Za drogo, gdziekolwiek jestem w Szwajcarii, dla Polaka to zawsze 4 razy w górę.

Dziękuję Pani Marcie, kelnerce z Wrocławia, która obsłużyła nas w polskim języku i do naszego 40 frankowego śniadania dołożyła nam po słodkiej bułeczce. Zawsze to mniejszy żal płacić taką kasę za większą porcję.

Napisanie tego tekstu zajęło mi, matce sporo bezcennego czasu, więc jeśli podobał Ci się ten post będę wdzięczna za komentarz i like na facebooku  oraz Instagramie 🙂

 

 

 

Zobacz również

20 komentarzy

  • Odpowiedz j.j 2 listopada 2015

    Szwajcaria bardzo droga. Ale piękna i klimatyczna. Nie zniszczona w końcu w żadnej wojnie.

  • Odpowiedz jolka 2 listopada 2015

    Byłam na weselu w Stanach i jest tam podobnie z tymi „pełnymi stołami”. Każdy polak narzekał na głód. Cóż takie mają tradycje, u nas też już odchodzi się od pewnych zwyczajów. Zazdroszcze, że byłaś bez dziecka.

  • Odpowiedz Michalina 2 listopada 2015

    Szwajcaria boska zwłaszcza zimą, super na sezon narciarski. Widok Alp powalają. Polecam

  • Odpowiedz Ola Nova 2 listopada 2015

    Jadłam kiedyś fondue, ale mi nie smakowało. Moze dlatego ze to polska wersja byla bo kolega z Swiss wrocil i nas uraczyl tym specyfikiem. Ciekawe co to za ser tam topią. ???

  • Odpowiedz just a 2 listopada 2015

    Ale smaki robisz, jeszcze wieczorem…. Naprawdę te ichniejsze słodycze to takie rewelacyjne?

    • Odpowiedz madagene 2 listopada 2015

      Bardzo dobre, ale polskie w ogóle nie odbiegają od tych szwajcarskich. No i są dużo tańsze 😀

  • Odpowiedz Iza 2 listopada 2015

    To po jakiemu tam jeszcze gadają?

    • Odpowiedz madagene 2 listopada 2015

      Zależy w jakiej części się mieszka. Ale w trzech: niemieckim, francuskim i włoskim.

  • Odpowiedz Ewelina 2 listopada 2015

    Zazdroszczę takiego wyjazdu. Jeszcze połączony z weselem przyjaciela, bez dziecka na ramieniu, do tego widać że pogoda dopisała. Bajka!

    • Odpowiedz madagene 2 listopada 2015

      Pogoda słoneczna, ale zimno było. Przynajmniej dla takiego zimorodka jak ja 😛

  • Odpowiedz Karola 2 listopada 2015

    Co to za płaszczyk? ładny szaraczek 🙂

  • Odpowiedz Ewa 2 listopada 2015

    Bez dziecka? Cały weekend? Nie tęskniłaś?

    • Odpowiedz madagene 2 listopada 2015

      Oczywiście, że tęskniłam. Ale nabrałam sił, tego mi było trzeba. Z obiema babciami była w najlepszych rękach. Cieszy mnie, że nie protestowała i była grzeczna, nie płakała za rodzicami. 🙂

  • Odpowiedz Aga 3 listopada 2015

    Jaki cudowny, romantyczny klimat i piekne zdjecia! Super, ze je dodalas, bardzo lubie takie z podrozy. I te przysmaki… Az slinka cieknie. Fajnie poznawac zwyczaje innych narodow.Mini wakacje tylko we dwoje -na pewno za tym teskniliscie!

    • Odpowiedz madagene 3 listopada 2015

      bardzo tęskniliśmy, już myślałam, że zapomniałam jak to jest być na wakacjach, ale takie pozytywne chwile szybko się przypominają 🙂

  • Odpowiedz marta 29 listopada 2015

    fajne zachecające do wyjazdu zdjecia.

  • Odpowiedz martasieubiera 1 lutego 2016

    Fantastyczne zdjęcia ! Takie klimatyczne ! 🙂 Pozdrawiam Marta . Zapraszam na http://martasieubiera.pl/

    • Odpowiedz madagene 13 lutego 2016

      dziękuję Marto, u Ciebie również cudnie! 🙂

  • Odpowiedz lasonfotografia 29 października 2017

    Piękne zdjęcia zrobiliście, to najlepsza pamiątka z wyjazdu 🙂

Odpowiedz