MACIERZYŃSTWO STYL ŻYCIA

Szkoła rodzenia, tak czy nie?

30 czerwca 2014

Co to w ogóle jest takiego ta szkoła rodzenia, czy jest potrzeba chodzenia na takie zajęcia? Mimo, że zdecydowałyśmy się urodzić siłami natury, przecież może i tak wylądujemy na sali do cesarki? Czy jest sens wydawać na to pieniądze? Niektóre szkoły rodzenia wołają dość sporo za kilka godzin zajęć. Istnieją też szkoły rodzenia, które są całkowicie bezpłatne. Ja zapłaciłam bo chciałam szkołę, przy szpitalu w którym będę właśnie rodzić. Miałam potrzebę poznać położne, lekarzy i personel tego szpitala. Posłuchać jakie panują tamtejsze zwyczaje, co ze sobą spakować na porodówkę i czego ogólnie mogę się spodziewać. Warto popytać znajomych, może też byli w szkole rodzenia i mogą coś polecić.

Oprócz tego ważne dla mnie było jak udzielić pierwszej pomocy noworodkowi, jakie rzeczy będą mi potrzebne, a jakie zbędne po porodzie i co tak naprawdę zrobić z tym dzieckiem jak już będzie z nami w domu!

Prawda jest taka, że nikt nie opowie nam o tych wszystkich rzeczach lepiej niż specjalista. Świat poszedł do przodu, a wraz z nim my i nasze pokolenie obecnie rodzących. Nasze mamy, ciotki, babcie rodziły zupełnie w innych czasach. Dziś przecież posiadamy inne kosmetyki i inne udogodnienia, których wcześniej nie było. Możemy skorzystać ze znieczulenia przy porodzenie, rodzić w wodzie, w domu, z mężem czy z koleżanką, dostajemy swoje dziecko na pierś zaraz po porodzie, rany po cesarce nawet nie widać pod strojem bikini, a ze szpitala kobieta z cesarką wychodzi po 3 dobach. Dawniej żadna z rodzących tego nie doświadczyła. Po za tym odnoszę wrażenie, że to pokolenie naszych mam i babć traktuje tematy ciąży i porodu jako tabu. Wstydzą się o tym mówić, a jak już mówią to w taki sposób jakby to nie było nic wielkiego, przechodząc w inny temat kiedy zapytamy, a jakąś intymną sprawę. Tak były wychowywane. Pewnie im też nikt nie mówił jak to tak naprawdę jest. Nasze koleżanki, znajome, które są doświadczone w tym temacie, pewnie dużo nam opowiedzą, ale nie każda z nich zapewne rodziła w tym szpitalu co my, albo jej historia i podejście do pewnych rzeczy znaczenie różni się od naszych. Każdy jest inny i ma inne potrzeby. Ja nawet nie wiedziałabym jakie zadać im pytanie. Na tyle byłam kiepska w tym temacie. I nadal jestem! Mimo, że kąpałam lalkę w wanience na zajęciach w szkole rodzenia, to i tak pewnie spanikuję przy żywej istocie. To przecież moje pierwsze dziecko. W szkole rodzenia dowiedziałam się dosłownie wszystkiego bez zadawania pytań. Wszystko było powiedziane bez tabu, bez krążenia bezsensownie wokół jakiejś kwestii, same konkrety. Co jeszcze mi się podobało: to że nie była to szkoła rodzenia, gdzie głównym jej celem to reklama, np. proszku do prania dla niemowlaka czy zestawu kosmetyków dla ciężarnych.

Nauczyłam się oddychać tak, żeby uśmierzyć ból, jak wykąpać i przewinąć noworodka, jak udzielić mu pierwszej pomocy przy zadławieniu, jak karmić, jak bezpiecznie przewieźć go w samochodzie, jakie wykonywać ćwiczenia w domu.

Warto zawsze, przed zapisaniem się do szkoły rodzenia zapoznać się z jej harmonogramem. Może szkoła oferuje takie wykłady, które nas nie interesują, a na dany temat wiemy wszystko i nie ma wówczas sensu tracić czasu i pieniędzy.

Ja zapisałam mnie i męża do szkoły rodzenia, gdzie zajęcia odbywały się przez weekend od godz. 9.00 do 16.00. Jak dla mnie ciężarnej to długie godziny. Był to nasz wybór, ponieważ szkoła organizuje takie same zajęcie po 2h w tygodniu. Z racji tego, że maż pracuje i nie mamy czasu razem jeździć w tygodniu wybraliśmy weekend. Jest to więc na nasze życzenie. Ciężko więc nazwać to minusem szkoły, bardziej udogodnieniem dla osób pracujących. Jest to jednak za dużo godzin jak na jeden dzień. Ja byłam bardzo zmęczona i głodna, w okolicy, nie było również żadnego baru czy restauracji. Trzeba było zabierać swój prowiant i wodę. Akurat w ten nasz weekend doskwierał upał i duszno. Sale nie były klimatyzowane i ciężko było mi wysiedzieć tyle godzin. Na szczęście pomiędzy zajęciami, gdzie przebywało się tylko w pozycji siedzącej były ćwiczenia. Bardzo miło je wspominam, ponieważ mogłam poznać jakie pozycje przybierać przy skurczu porodowym, jak oddychać przeponą, jak wykorzystać piłkę na sali przedporodowej oraz w jaki sposób osoba towarzysząca przy porodzie ma masować, żeby nie uszkodzić kręgów w kręgosłupie. Mega, mega rozluźniające i przyjemne zajęcia.

Na podsumowanie:

Szkoła rodzenia to nie tylko zajęcia jak przeżyć poród i nauka „sapania” podczas porodu! 🙂 Szkoła rodzenia to nie tylko jak urodzić siłami natury, ale także jak przygotować się do cesarskiego cięcia!

Dla niektórych osób sama nazwa „szkoła rodzenia” brzmi śmiesznie. Sama się śmiałam jak byłam singielką i nie w głowie mi były dzieciory. Trzy lata temu w życiu bym nie pomyślała, że oprócz, podstawówki, liceum i studiów pójdę jeszcze do szkoły… rodzenia!

A na koniec cytat Pani położnej ze szkoły rodzenia, który utkwił mi w głowie:

„W Afryce kobiety traktowane są jak własność mężczyzn. Gwałty, nieposzanowanie godności kobiet, obrzezanie, niekiedy nawet obcinano im jedną pierś. Taka jest kultura i tradycja w Afryce. W Polsce jest tradycja…. tradycja straszenia kobiet porodem”.

Jeśli macie dylemat, czy pójść do szkoły rodzenia, czy nie, ja odpowiem, że polecam. Lepiej iść niż nie 🙂

 

Zobacz również

7 komentarzy

  • Odpowiedz Angelika 30 czerwca 2014

    Fajny post, najbardziej podoba mi się zdanie położnej. Nie byłam w szkole rodzenia, musiałam leżeć przez ostatnie 4 miesiące ciąży 🙁

  • Odpowiedz Monia 30 czerwca 2014

    Widzę, że przygotowania do przyjścia dzidzi coraz większą parą 🙂 Zycze powodzenia oraz czekam na więcej takich tematów! Sama jestem mamą i wiem co to znaczy być w ciązy 🙂

    • Odpowiedz madagene 30 czerwca 2014

      Bardzo się cieszę, że czytasz mojego bloga! Bardzo dzięki i również życzę powodzenia w mamuśkowaniu 😉

  • Odpowiedz www.meandmyspace.pl 30 czerwca 2014

    Oj to już chyba niedługo 🙂 tak samo polecam uczęszczać na takie zajęcia. Ja miałam 2x w tygodniu po dwie godziny przez 10 tyg. na NFZ w szpitalu w którym rodziłam. Bardzo przydatne zajęcia szczególnie dla przyszłych tatusiów. Duży plus to to że panie prowadzące pracowały w szpitalu w poradni laktacyjnej a mój synuś miał problemy z ssaniem więc takie znajome twarze bardzo pomagają 🙂 pozdrawiam

  • Odpowiedz ModeLoverin 1 lipca 2014

    fajnie, ze się zapisaliście, na pewno dzięki temu bedziecie lepiej przygotowani 😉

  • Odpowiedz B.Loos 24 lipca 2014

    Żona się upiera, żebym poszedł z nią do szkoły rodzenia. Konkretnych informacji, co się będzie tam będzie nie znalazłem: http://www.salve.pl/Szkola-rodzenia,56,0,6 , Ale jak tu czytam, że dołożą mi ciężarki na nogi i balon na brzuch ( w sumie nie wiem, czy to potrzebne będzie, bo brzucha trochę mam), to jakoś zaczynam mieć wątpliwości, czy się na to zdecyduję :/

    • Odpowiedz madagene 24 lipca 2014

      musicie wspólnie podjąć tą decyzję 🙂 mojemu mężowi i innym Panom uczestniczącym w zajęciach się podobało. Ciężarki u nogi i balon miał służyć jakoby Panowie choć w małym stopniu mogli zobaczyć jak to jest być kobietą w ciąży, było z tego dużo żartu i śmiechu – tak na rozluźnienie atmosfery. Jeśli Twoja żona się upiera to może się zgódź, w końcu kobietom w ciąży się nie odmawia. Będzie z Tobą czuła się bezpieczniej, a Ty dużo stamtąd wyniesiesz. A jeśli odstraszają Cię ciężarki i balon to przecież nie jest musowe zadanie. Możesz odmówić i już 🙂 Życzę powodzenia i szcześliwego rozwiązania 🙂

Odpowiedz